wtorek, 5 listopada 2013

Krótka historia badania komet - 23 dni do peryhelium C/2012 S1 (ISON)


Majestatyczne obiekty z warkoczami pojawiające się co jakiś czas na niebie, od bardzo dawna zadziwiały ludzi. Nie wiadomo było skąd pochodziły i dokąd się udawały. Nierzadko siały więc postrach wśród ludności, która miała okazję dostrzec komety na tyle jasne, by były dobrze widoczne gołym okiem na niebie. Szczególnie te posiadające bardzo długi warkocz miały duże znaczenie dla ludzi z czasów starożytności i średniowiecza. Utożsamiano z nimi zapowiedzi rychłej tragedii, jakiegoś nieszczęścia, które miało zdarzyć się na Ziemi. Ich nagłe pojawienie się na niebie poruszało szczególnie mieszkańców państw, które akurat wtedy toczyły wojny z nieprzyjacielem. Obawiano się, że może ona zwiastować niepowodzenie w czasie walk, dlatego znane są przypadki z historii kiedy nawet decyzje największych monarchów były podparte przesądami na temat komet.

Rysunek komety Tebbutta z 1861 r.
Źródło: Astropolis.pl
Prawdopodobnie najwcześniejsza wzmianka o obserwacji komet pojawiła się w VII w. p.n.e. w Chinach. Opisano wówczas pojawienie się na niebie potężnej komety, która mogła być... kometą Halley'a - jedną z najbardziej znanych komet w historii ludzkości, której ostatni powrót miał miejsce w 1986 r., a następny przewidywany jest na 2061. Takiej sytuacji nie wyklucza okres orbitalny obiektu.
Jednym z pierwszych, który podjął próbę naukowego wyjaśnienia zjawiska komet, był starożytny grecki filozof Demokryt, który rzucił kiedyś myśl o ich pochodzeniu, twierdząc, że powstają one w wyniku zderzania się planet. Nadał więc kometom przywilej istnienia jako niezależne ciało niebieskie, lecz później już nie wracał do rozważań na ten temat.


Historia zmieniła się około 100 lat później za sprawą Arystotelesa. Znamy go przede wszystkim dzięki jego słynnemu twierdzeniu o podziale nieba na 7 sfer. Przez wieki jego rozmyślania były niepodważalną ideą naukową aż do czasów pierwszych nowożytnych myślicieli i naukowców pokroju Newtona. Arystoteles sądził, że komety mają pochodzenie ziemskie - powstają wskutek suchych wyziewów z głębi Ziemi, które następnie parowały i lokując się w okolicach sfery ognistej, pod wpływem tarcia, zapalały się, tworząc ognisty twór z ogonem. Wpływ na powstanie takiego wyziewu miało mieć Słońce, a rozmiar i kształt komety starożytny myśliciel uzależniał od wielkości wyziewu.

Twierdzenia Arystotelesa były niekwestionowane jeszcze przez ponad 1000 lat. W 1577 r. Tycho Brahe zmierzył położenie wielkiej komety i ustalił, że znajduje się ona co najmniej 4 razy dalej od Ziemi niż Księżyc. Prawdziwość starożytnych rozważań została tym samym zanegowana, co jeszcze później mieli przypieczętować kolejni wielcy astronomowie XVII wieku. Pierwszy z nich, Johannes Kepler, w swojej pracy o ruchach planet, będącej podstawą nowożytnej astronomii, sugerował, że mimo, iż planety okrążają Słońce po eliptycznych orbitach, komety poruszają się po liniach prostych pomiędzy planetami. Przełomem w tej sprawie okazały się być dowody przedstawione w 1681 r. przez saksońskiego pastora George'a Samuela Derfela, które wskazywały na to, że komety okrążają Słońce po parabolach. 

Punktem zwrotnym w historii badań nad kometami była praca opublikowana w 1705 roku przez Edmonda Halley'a. Stwierdził w niej, że komety obserwowane w latach 1456, 1531, 1607 i 1682 to w rzeczywistości ten sam obiekt, nazwany od jego nazwiska Kometą Halley'a. Przewidział, że jej kolejny powrót nastąpi w 1758 roku - miał oczywiście rację, lecz nie dożył tego momentu. Tak właśnie narodziło się pojęcie komet okresowych - ciał, które cyklicznie zbliżają się do Słońca. Kometa Halley'a towarzyszy ludziom od wieków, będąc chyba najbardziej znanym tego typu obiektem w Układzie Słonecznym.

Kometa Halleya w 1986.
Źródło: i.space.com

Kolejny sukces w teoretycznych rozważaniach na temat komet odniósł Jan Oort, który w latach 50' XX wieku wyjaśnił pochodzenie komet, twierdząc, że poruszają się one na bardzo odległych obszarach Układu Słonecznego, nazwanych na cześć holenderskiego astronoma Obłokiem Oorta. W późniejszych latach rozpoczęły się bardziej szczegółowe badania komet przy użyciu wyspecjalizowanego sprzętu. Dzięki temu można było przeprowadzić dokładniejsze pomiary, wyznaczyć skład chemiczny i lepiej poznać zachowanie komet w trakcie zbliżania się do Słońca

Kometa Tempel 1 podczas zderzenia zaplanowanego w ramach misji Deep Impact
Źródło: deepimpact.umd.edu

Dzisiaj wysyłamy w kierunku komet pociski (statek Deep Impact uderzył w kometę Tempel 1 w 2005 r.), robimy im zdjęcia z bardzo bliska (pierwsza europejska sonda kosmiczna Giotto miała za zadanie zrobić zdjęcie komety Halleya z jak najmniejszej odległości), czasami nawet zabieramy trochę pyłu porzucanego przez komety (sonda Stardust zebrała próbki pyłu z komety Wild 2 i w 2006 r. przetransportowała je na Ziemię), a rocznie odkrywanych jest ponad 200 nieznanych wcześniej komet (głównie dzięki odkrywcom komet muskających Słońce posługującym się sondą SOHO).

Kometa Halleya uwieczniona z bliska przez sondę Giotto.
Źródło: NASA

Dużą rolę w historii badania komet odgrywali także Polacy. Jan Heweliusz opublikował na ich temat wiele prac, które tworzą w sumie ponad 1000-stronicową księgę. Zajmował się m.in. wyjaśnianiem dowodów na to, że komety są ciałami niebieskimi, obliczeniami odległości komet od Ziemi, czy tworzeniem teorii opisujących te obiekty. Około 200 lat później, w roku powrotu komety Halleya, urodził się Jan Walery Jędrzejewicz - polski astronom i lekarz, zajmujący się głównie... kometami i gwiazdami podwójnymi, robiąc także badania spektroskopowe wielu obiektów. W czasach współczesnych nad odkrywaniem komet pracowali m.in. Antoni Wilk (odkrywca 4 komet okresowych), Władysław Lis, czy Konrad Rudnicki - wszyscy działający jeszcze w ubiegłym stuleciu. W 2004 oraz 2006 roku, swoje jedyne komety odkrył Grzegorz Pojmański.- współtwórca programu All Sky Automated Survey.
Jednakże jest dziedzina astronomii, w której Polacy często nie mają sobie równych - projekt odkrywania komet muskających Słońce "Sungrazing Comets" zachęcił do działania wielu astronomów i astronomów-amatorów z Polski. Wśród nich znajduje się jeden z największych odkrywców komet na świecie - Michał Kusiak, a także m.in. Szymon Liwo, Marek Kałużny i Krzysztof Kida. Warto dodać, że również najmłodszy odkrywca komet pochodzi z Polski - jest nim Rafał Reszelewski, który w 2010 roku jako 13-latek odkrył swoja pierwszą kometę.

O kometach muskających Słońce dowiecie się więcej już za 2 dni, czytając Jeszcze krótszą historię komet muskających Słońce. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz