Obserwując nocne niebo, zafascynowani pięknem najrozmaitszych
mgławic, gromad i galaktyk, często żałujemy, że te prawdziwe
dzieła sztuki są tak daleko i tylko teleskopy lub lornetki są w
stanie nam je przybliżyć. Być może zapominamy wtedy o pięknie
będącym „nieco” bliżej – o Księżycu, który już prawie
pół wieku temu zdobyliśmy. Najlepszym sposobem na prześledzenie
tego wielkiego dokonania ludzkości jest lektura „Wyścig na
orbitę” albo… wycieczka do Cape Canaveral na Florydzie, gdzie
niedawno miałem okazję się znaleźć.
Wyścig w kosmos dwóch największych mocarstw świata rozpoczyna się
wraz z zakończeniem II Wojny Światowej. Wtedy właśnie obie strony
zdają sobie sprawę, jak wielkim atutem jest posiadanie własnych
pocisków rakietowych. Osobą uważaną za światowego specjalistę w
konstrukcji rakiet był Wernher von Braun, podczas wojny pracujący
dla III Rzeszy. On właśnie stał za produkcją pocisków
rakietowych V-2 (broń odwetowa nr 2) – ostatniej nadziei Niemców
na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę. Pierwsze rakiety
tego typu wystrzelono w 1942 r., jednak dopiero dwa lata później
doczekały się czynnej służby na potrzeby wojska. Rakieta V-2
zapisała się na kartach historii astronautyki jako pierwsze w
historii dzieło człowieka, które przekroczyło Linię Kármána -
liczącą 100 km n.p.m. umowną granicę kosmosu.
Rakieta V2 na platformie startowej / Źródło: www.v2rocket.com |