piątek, 29 listopada 2013

C/2012 S1 (ISON) - kometa, która przetrwała?

Jak oszukać NASA i wprowadzić większość światowych specjalistów w błąd? Wystarczy być kometą! Ta sztuka udała się właśnie komecie C/2012 S1 (ISON). Wczoraj wieczorem, niedługo po jej peryhelium, pojawiły się informacje na oficjalnych profilach NASA na tweeterze, że Kometa ISON nie przetrwała peryhelium. Dzisiaj już wiemy, że z dużym prawdopodobieństwem mógł przetrwać mały fragment jądra Komety, dzięki któremu ISON dalej kontynuuje swoją podróż przez Układ Słoneczny.

Wciąż brakuje wielu kluczowych informacji, więc należy czekać na dodatkowe badania, które w ciągu najbliższych dni na pewno zostaną poświęcone C/2012 S1 (ISON), która już po peryhelium oddala się od Słońca. Czy jest bezpieczna? Tego jeszcze nie wiemy. Obecnie, zgodnie ze zdjęciami z LASCO C3, jej jasność wynosi ok. 2 mag i wydaje się, że już na tej wielkości się ustabilizowała. Poniżej film ukazujący Bohaterską Kometę przechodzącą tuż obok Słońca:

czwartek, 28 listopada 2013

Jak Ikar wzleciał za daleko ku Słońcu, czy niczym Feniks powrócił z popiołów - co zrobił ISON?

Wciąż nie wiadomo, co stało się z Kometą C/2012 S1 (ISON) w trakcie przebywania przez swoje peryhelium. Świat astronomii, a przede wszystkim astronomii amatorskiej, przeżywają teraz smutne chwile, niemalże opłakując stratę tak wielkiej szansy na wspaniałe widowisko na niebie. Kometa ISON nie została bowiem zarejestrowana przez SDO, które NASA specjalnie przestawiało na orbicie, by mogło dojrzeć kometę w trakcie peryhelium. Zdjęcia z europejskiego PROBA również nic nie pokazały. NASA prowadziło na YT relację live z tego, co aktualnie wiemy o losie komety. Odbyła się dyskusja między specjalistami, w tym z Karlem Battamsem - nadzorcą projektu Sungrazing Comets, członkiem CIOC. Po 21 audycja się zakończyła, a goście pożegnali się z widzami w smutnej atmosferze - najprawdopodobniej "Kometa stulecia" jednak nie przetrwała zbliżenia do Słońca i już przestała istnieć. Na oficjalnych kontach na tweeterze, NASA opowiedziała się za najbardziej prawdopodobną hipotezą - całkowitym rozpadem jądra Komety ISON. Mimo, że C/2012 S1 przeleciała w dalszej odległości od naszej Gwiazdy niż choćby C/2011 W3 (Lovejoy) 2 lata temu, wszystko wskazuje na to, że nie miała tyle szczęścia i została zdmuchnięta niczym zapałka przez rozgrzane Słońce.


Jednak na LASCO C2 po drugiej stronie Słońca pojawił się warkocz Komety i wydaje się jakby wzrastał on na jasności. To zdjęcie jest jednocześnie nadzieją dla wszystkich tych, którzy jeszcze liczą na to, że mimo złych informacji z SDO i PROBA (tzn. braku tych informacji) "Kometa stulecia" jeszcze istnieje. Zwiększanie się jasności warkocza może oznaczać, że jednak jest tam "coś" aktywnego - być może mały fragment jądra, który jeszcze zabierze ogromny warkocz za sobą i zaistnieje na naszym niebie. Już wcześniejsze obserwacje, wykonane jeszcze przed peryhelium, były raczej sceptyczne dla jądra Komety - na żadnym z wcześniejszych zdjęć nie udało się dostrzec centralnego zagęszczenia, które dałoby nam informację, że jądro jest zdrowe.
Z drugiej strony na powyższym zdjęciu możemy się doszukiwać jedynie zwłok naszej Bohaterki. Nic nie wyklucza możliwości, że jest to jedynie porzucony warkocz, a jądro przestało istnieć.



Cała sprawa już na pewno wyjaśni się jutro, gdy będziemy mieli więcej zdjęć z koronografów LASCO i sond STEREO. Na koniec jeszcze animacja, być może ostatnich chwil komety ISON, uwiecznionych przez STEREO Ahead (powyżej).

Peryhelium C/2012 S1 (ISON)

18:48 UT (19:48)

Kometa C/2012 S1 (ISON), o ile jeszcze istnieje, właśnie w tym momencie znalazła się na najbliższej Słońcu odległości. Należy jeszcze poczekać na czas, w którym kometa powinna się znowu pojawić w koronografach LASCO, jednak niepokoi fakt, że prawdopodobnie nie dostrzeżono jej w SDO.

Kometa ISON zmierza ku Słońcu - peryhelium za niecałe 2h

 

Już o 18:48 UT (19:48 czasu polskiego) kometa C/2012 S1 (ISON) osiągnie najmniejszą odległość od Słońca - peryhelium. Zbliży się do naszej Gwiazdy na dystans ok. 0,0125 jednostek astronomicznych (0,0125 odległości dzielącej Ziemię od Słońca), czyli ok. 1 860 000 km. 

Od wczoraj mamy możliwość obserwować ją za pośrednictwem koronografów sondy SOHO. W koronograf LASCO C3 kometa ISON weszła wczoraj tuż przed godziną 3 czasu polskiego, natomiast w LASCO C2 dzisiaj po południu. Jej jasność wczoraj wieczorem była oceniania na ok. -1,5 mag, natomiast dzisiaj prawdopodobnie przekroczyła -4 mag. Od czasu maksimum swojej jasności, C/2012 S1 stopniowo traci na blasku i obecnie ma już magnitudę dodatnią. Nie powinno jednak być to w jakikolwiek sposób informacją niepokojącą, bo jak twierdzi J. N. Marcus w niedawno opublikowanym telegramie astronomicznym, kometa ISON zachowuje się teraz podobnie do C/2011 W3 (Lovejoy), która też w porównywalnej odległości od Słońca traciła swoją jasność. Niewykluczone, że jeśli tylko C/2012 S1 (ISON) przetrwa peryhelium, wracając z drugiej strony Słońca znowu znacząco pojaśnieje i ma szanse stać się wdzięcznym obiektem do obserwacji na niebie.

 Tak wygląda kometa C/2012 S1 (ISON) na zdjęciach z koronografu LASCO C3 sondy SOHO: 


Trzymajmy kciuki za bezpieczny przelot C/2012 S1 obok Słońca !

środa, 27 listopada 2013

Rozbłysk komety ISON bardzo blisko Słońca - 20> h do peryhelium C/2012 S1


Aktualności  z życia komety C/2012 S1 (ISON)
Jasność
- 1,5 mag
Współrzędne na niebie
R.A.: 15h 56m 28s
Dec.: -22° 43' 16" 
Wschód
7:30 
Gwiazdozbiór
Skorpion 
Odległość od Słońca
12 200 000 km
Odległość od Ziemi
143 500 000 km

Po niedawnych, bardzo niepokojących informacjach na temat stanu komety C/2012 S1  (ISON), dzisiejsze nocne pojawienie się naszej bohaterki w polu widzenia sondy SOHO pozwoliło patrzeć na tę sprawę z nieco większym optymizmem. Początkowo kometa zjawiła się bardzo niewinnie, stopniowo przesuwając z boku ku centralnej części zdjęcia. Jej ruch uwieczniony podczas pierwszej serii zdjęć zebrałem w animację, którą możecie zobaczyć TUTAJ. Wówczas była obiektem o jasności ok. 2-3 mag i początkowo nic nie zapowiadało tak gwałtownego wydarzenia, jakim był trzeci już rozbłysk C/2012 S1 (ISON).

Zanim jednak dojdziemy do samej natury kolejnego rozbłysku/wybuchu komety, zastanówmy się dlaczego mimo, że po każdym wybuchu komety ISON pojawiała się praca naukowa podparta wiarygodnymi badaniami sugerująca rozpad jej jądra, C/2012 S1 stać jeszcze na kolejny wybuch - najmocniejszy ze wszystkich? 
Matthew Knight z Lowell Observatory, członek NASA's Comet ISON Observing Campaign wspomina, że nieco zaniepokoiły go informacje o znacznym (ponad 20-krotnym!) spadku emitowanego przez jądro komety cyjanowodoru i znacznych spadkach ilości innych gazów. Jednak 2 dni temu jako pierwszy podał informację o małym pojaśnieniu komety ISON, co dawało nadzieję na to, że jej jądro jeszcze istnieje. Sam wyjaśnia, że zaobserwowane zmniejszające się ilości wydalanych przez kometę gazów może być spowodowane przysłonięciem warkoczy gazowych przez pył, który w ostatnim czasie wydostaje się w znacznej ilości z jądra komety. Taki bieg wydarzeń wydają się potwierdzać najnowsze analizy zdjęć z sond STEREO i SOHO wykonanych przy użyciu niebieskiego filtra. Niebieski filtr umożliwia obserwacje światła odbijanego przez gazy powszechnie znajdujące się w warkoczach komet. Dzięki temu na fotografii nie odczuwamy już odbijającego światło warkocza pyłowego, zostaje jedynie gazowy. Patrząc tym sposobem na zdjęcia, możemy dostrzec wielką różnicę pomiędzy wyglądem (jasnością) komety ISON sfotografowanej z filtrem niebieskim, a innymi.
Zdjęcie z koronografu LASCO C3 sondy SOHO przy użyciu niebieskiego filtra - kometa ISON ledwie widoczna jako rozmyty i mocno wydłużony obiekt po lewej stronie

Sublimacja - wróg komety, czy nasz sprzymierzeniec? - 1 dzień do peryhelium C/2012 S1



Oprócz destrukcyjnej siły pływowej (o której wspomniałem TUTAJ) działającej na nierozciągliwe jądro komety, kolejnym bardzo istotnym procesem, potęgującym wraz ze zbliżaniem się do Słońca, jest sublimacja jądra w wyniku działania bardzo wysokich temperatur. Jest to cecha charakterystyczna dla komet, bowiem m.in. dzięki niej mają one możliwość rozciągnąć za sobą warkocz gazowy.

Dane historyczne wskazują, że obiekty o średnicach poniżej 200 m są bardzo podatne na zniszczenia wywołane sublimacyjną utratą masy. Tak małe ciała zwykle nie mają wystarczającego zapasu energii żeby przetrwać bezpośrednie sąsiedztwo Słońca przy ciągle rosnącej temperaturze i przyspieszającemu procesowi sublimacji jądra. Większość komet muskających Słońce z grupy Kreutza ulega destrukcji w czasie przebywania bardzo blisko swojego peryhelium, niekiedy nawet przed przekroczeniem wynikającego z cech orbity maksymalnego zbliżenia do Gwiazdy. Dzieje się tak właśnie dlatego, że są za małe, by móc wystarczająco dużo czasu spędzić bardzo blisko Słońca. Wynika stąd, że w przypadku mniejszych Sungrazerów Kreutza czynnikiem decydującym o ich nieprzetrwaniu okolic peryhelium nie są siły pływowe, lecz szybko postępujące procesy parowania. Jest to sytuacja paradoksalna, bowiem na tak małym dystansie od Słońca siły pływowe są ogromne, lecz sublimacyjna utrata masy działa znacznie szybciej, prowadząc do destrukcji. Z drugiej jednak strony, znane są przypadki,  kiedy można dojść do wniosku, że energia tworząca się w czasie odparowywania lodu z komety może być wystarczająca, by opóźnić, a w niektórych przypadkach nawet zapobiec rozerwaniu ciała przez siły pływowe. 

W przypadku większych obiektów o ekstremalnie bliskiej odległości od Słońca w trakcie peryhelium charakterystycznej dla tej grupy komet, najczęściej dochodzi do fragmentacji jądra i o ile nastąpi ona w wystarczającym czasie, aby kometa mogła znaleźć się już po maksymalnym zbliżeniu do Słońca, jej większe fragmenty mają spore szanse na przetrwanie i kontynuowanie ruchu orbitalnego jako oddzielne ciała. Jeśli jednak powstałe fragmenty okażą się być zbyt małe, najprawdopodobniej wyparują. Jądro komety o promieniu powyżej 1 km wydaje się być wystarczająco duże, aby nawet przy bardzo bliskim przelocie obok Słońca i ewentualnej bardzo możliwej fragmentacji, przetrwać zbliżenie w całości lub we fragmentach. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku wielu dużych komet muskających Słońce.

Odpowiadając na pytanie w tytule, należy wziąć pod uwagę korzyści, jakie niesie za sobą szybciej postępujący proces sublimacji jądra - kometa otacza się wówczas większą ilością gazów odbijających słoneczne światło, a więc zyskuje na jasności; nie zapominając również o negatywnych skutkach, które mogą nastąpić w czasie bardzo dynamicznego parowania. Jądro może się wtedy rozpaść, a kolejne podziały jej fragmentów mogą przesądzić o jej dalszym istnieniu.

Animacja ruchu komety ISON na zdjęciach z sondy SOHO w przeddzień jej peryhelium


Kometa C/2012 S1 (ISON) dzisiaj tuż przed 3 w nocy czasu polskiego weszła w pole widzenia koronografu C3 sondy SOHO.
Z pierwszych zdjęć komety (i jak na razie jedynych wykonanych przez LASCO C3) utworzyłem krótką animację jej ruchu.

wtorek, 26 listopada 2013

Co się dzieje z kometą C/2012 S1 (ISON)? - 2 dni do peryhelium




Aktualności  z życia komety C/2012 S1 (ISON)
Przewidywana jasność
2,5> mag
Współrzędne na niebie
R.A.: 15h 34m 56s  
Dec.: -22° 02' 20" 
Wschód
7:00 
Gwiazdozbiór
Waga 
Odległość od Słońca
22 940 000 km
Odległość od Ziemi
138 080 000 km
Ten artykuł miał rozpocząć się nieco innym tytułem. Myślałem raczej nad nagłówkiem "Kolejne niepokojące wieści dotyczące komety ISON", "Koniec <>", czy "<> jeszcze nie w tym roku". Jednak po opublikowanych wczoraj wynikach badań (niekorzystnych dla naszej komety), dziś mimo, że rozpad jądra wciąż stoi jako jedna z głównych i najbardziej prawdopodobnych możliwości wyjaśniającej ostatnie dziwne zachowania C/2012 S1 (ISON), pojawiło się także coraz więcej alternatywnych wersji - być może tak samo prawdopodobnych, a na pewno możliwych. 

Mówiąc o złowieszczych ISONowi badaniach, mam oczywiście na myśli opublikowane wczoraj przez Michała Drahusa wyniki pomiarów emisji cyjanowodoru (głównego gazu wyrzucanego w przestrzeń z jądra komety). Według obserwacji Polaka pracującego w USA, emisja HCN w przeciągu kilku dni spadła 20-krotnie, co w najlepszym wypadku może świadczyć o bardzo niskiej aktywności jądra komety, a w najgorszym może przesądzać o jej całkowitej destrukcji. Równorzędnie z informacjami podanymi przez Michała, pojawiły się także obserwacje spadającej ilości parującej z jądra wody. Oba te zjawiska mogą świadczyć o tym, że jądro C/2012 S1 (ISON) w ostatnich dniach przestało istnieć. W takim przypadku osamotniony warkocz istniałby jeszcze przez około 48 godzin, tracąc stopniowo spójność.

Są również inne wyjaśnienia sytuacji, z którą mamy obecnie do czynienia. Jądro komety wraz ze zbliżaniem się do Słońca, powinno wykazywać coraz większą aktywność, a tym samym emitować więcej gazów i coraz bardziej rozjaśniać wizerunek komety. Niestety, kiedy dowiedziono tego, że ISON wcale nie produkuje większych ilości gazów, ta informacja wydawałaby się tworzyć całość z wcześniejszymi obserwacjami sugerującymi o wiele wolniejsze pojaśnianie komety (choć w przypadku oceny jasności dane nie były już takie pewne). Teraz naukowcy dopatrzyli się jeszcze drugiej strony medalu, a wpływ na obecnie obserwowaną małą aktywność komety mogą mieć także inne czynniki

poniedziałek, 25 listopada 2013

Kometa C/2012 S1 (ISON) właśnie zakończyła swój żywot? - 3 dni do peryhelium C/2012 S1 (ISON)



Aktualności  z życia komety C/2012 S1 (ISON)
Przewidywana jasność
3> mag
Współrzędne na niebie
R.A.: 15h 17m 32s  
Dec.: -21° 07' 52"
Wschód
6:40 
Gwiazdozbiór
Waga 
Odległość od Słońca
31 020 000 km
Odległość od Ziemi
134 500 000 km
Zrządzenie losu chciało, że akurat wczoraj dziwiłem się, że kometa ISON wciąż istnieje, mimo, że sporo wcześniejszych prognoz poddawało taki scenariusz pod wątpliwość, a dzisiaj, chcąc rozpocząć serię ostatnich przed peryhelium kilku artykułów, nie mogę nie wspomnieć o tym, o czym mówią dzisiaj nawet i media - o całkowitym rozpadzie "komety stulecia", co może (a nawet prawie musi) zaskutkować tym, że żaden jej fragment nie dotrze nawet do peryhelium, robiąc sobie bardzo nieśmieszny żart z całej rzeszy pasjonatów astronomii na całym świecie (a w szczególności na północnej półkuli), którzy wyczekiwali z niecierpliwością aż C/2012 S1 (ISON) stanie się bardzo jasnym obiektem na niebie.

Fotografia komety ISON widocznej z Ziemi zrobiona kilka dni temu przez K. Spanos
Źródło: www.cometisonnews.com 

Jeszcze nie wszystko jest przesądzone, ale według opublikowanych dzisiaj badań przeprowadzonych przez Michała Drahusa (Polaka z USA), kometa jest coraz mniej aktywna, mimo, że wraz ze zbliżaniem się do Słońca powinno być dokładnie odwrotnie - w końcu pędzi ku niemu z prędkością ponad 90 km/s i jest już w odległości nieco większej niż 30 mln km. Tym, co wzmacnia w nas niepokój czytając raport Michała, jest zaraportowana przez niego gwałtownie spadająca produkcja molekuł HCN w jądrze komety (mówi się nawet o 20-krotnym spadku ich emisji). Oprócz tego w ostatnich dniach inni badacze sugerowali spadek ilości wyrzucanej w przestrzeń wody. Te wszystkie poszlaki mogą wskazywać na całkowity rozpad jądra komety, co nie dawałoby jakichkolwiek nadziei na przetrwanie ISONa przy Słońcu (wszystkie jego pozostałości prawdopodobniej rozproszyłyby się i zaginęły w przestrzeni kosmicznej jeszcze w przeciągu ok. 48 godzin), tym bardziej nie można by już liczyć na fantastyczny spektakl na niebie, który miała nam zafundować "kometa stulecia". Jednak nie wszystko jest jeszcze tak pewne jak mogłoby się wydawać. Na forach astronomicznych panuje co prawda nieco smutna atmosfera - każdy liczył na coś więcej, a tymczasem mamy do czynienia z coraz gorszymi informacjami, ale nie można także traktować tych wyników jako 100-procentowego dowodu na śmierć komety.


Najbliższe dni pokażą, czy faktycznie rzeczywistość okaże się bardziej łaskawa niż sądzi większość miłośników astronomii i zawodowych astronomów. Pojawiają się także głosy o bardziej optymistycznych rozwiązaniach, jakie mogły doprowadzić do takich dziwnych zachowań komety w tym momencie. Argumenty zaprzeczające największemu kataklizmowi wcale nie są słabsze od tych przedstawionych choćby przez Polaka, lecz tak, czy inaczej, możemy mieć pewność, że z jądrem komety stało się coś złego, a jak bardzo, przekonamy się wkrótce. Już 27 listopada po godzinie 3 w nocy czasu polskiego kometa ISON wejdzie w pole widzenia sondy SOHO, gdzie mamy nadzieję jeszcze ją ujrzeć i dowiedzieć się czegoś więcej i w najlepszym wypadku śledzić jej dalszy lot ku Słońcu i marzyć o powrocie z drugiej strony Gwiazdy.

Animacja ruchu komety ISON ze zdjęć sond STEREO


Granica Roche'a - wzór matematyczny odpowiedzią na przetrwanie? - 3 dni do peryhelium C/2012 S1 (ISON)


Zgodnie z opublikowaną w 1848 r. przez Édouarda Roche’a zasadą nazywaną „granicą Roche’a”, możemy przewidzieć możliwą destrukcję ciała o znacznie mniejszej masie pod wpływem sił pływowych podczas bliskiego przelotu obok znacznie większego ciała macierzystego, posługując się wzorem matematycznym
Zależność ta opisuje wpływ siły pływowej związanej z oddziaływaniem pola grawitacyjnego ciała macierzystego na mniejsze ciało przebywające w nieznacznym od niego dystansie. Oznaczona we wzorze literą „d” wartość granicy Roche’a wyrażana jest w [km] i oznacza minimalny dystans, jaki mniejsze ciało musi przekroczyć względem ciała macierzystego, by doszło do jego rozpadu w wyniku działania sił pływowych. 

W przypadku komet muskających Słońce przekraczanie granicy Roche’a jest przeważnie przyczyną destrukcji większych komet, które w przeciwieństwie do obiektów mniejszych, nie ulegają w tak dużym stopniu gwałtownemu procesowi sublimacji jądra i wynikającej stąd znacznej utraty masy. Najważniejszym parametrem mniejszego ciała, jaki musimy wziąć pod uwagę rozważając możliwość rozerwania komety przez siły pływowe, jest jego gęstość. Granica Roche’a dla danego ciała macierzystego nie jest bowiem stała i zależy również od jego satelity. Gęstość jąder typowych komet wynosi zwykle nieco mniej niż 1 g/cm3, więc w przypadku gdy przeważnie wartość tą dla komet opisujemy ułamkiem, możemy wyprowadzić prawidłowość odwrotnej proporcjonalności gęstości komety i wartości granicy Roche’a, mówiąc, że im mniejsza gęstość komety, tym większa wartość granicy Roche’a.  


Historia komet badanych niedawno pokazuje, że działalność sił pływowych na takie ciała może być bardzo spektakularna. Najlepszym tego przykładem była kometa Shoemaker-Levy 9, która w 1992 roku jako satelita Jowisza, przekroczyła granicę Roche’a dla tego układu i rozpadła się na 21 fragmentów, które od tego czasu przez jeszcze 2 lata krążyły wokół Jowisza. W lipcu 1994 zarejestrowano upadek łańcuszkowy pozostałości po komecie na powierzchnię planety, a jego skutki były widoczne jeszcze przez miesiące od zdarzenia. 

Podczas zbliżania do granicy Roche’a, mniejsze ciało stopniowo zaczyna się odkształcać i wydłużać horyzontalnie w kierunku ciała macierzystego. Jest to skutek działających na nie sił pływowych związanych z bliskością bardzo dużego ciała o ogromnym polu grawitacyjnym. Każde ciało ma pewną cechę opisującą jego wytrzymałość na rozciąganie, której nawet bardzo mała różnica może mieć diametralny wpływ na to w jakiej odległości od większego ciała znajdzie się granica, po przekroczeniu której nastąpi destrukcja małego obiektu.

niedziela, 24 listopada 2013

Kometa ISON wciąż żyje i ma się dobrze - 4 dni do peryhelium



Aktualności  z życia komety C/2012 S1 (ISON)
Przewidywana jasność
2,6 - 3 mag
Współrzędne na niebie
R.A.:15h 00m 48s
Dec,:-20° 02' 14"
Wschód
6:20 
Gwiazdozbiór
Waga 
Odległość od Słońca
38 440 000 km
Odległość od Ziemi
131 850 000 km
Wiele osób zastanawiało się, czy "Kometa Stulecia" ma w ogóle jakiekolwiek szanse na przetrwanie coraz bardziej dającej się we znaki bliskości Słońca. Po pierwszym wybuchu coraz częściej można było usłyszeć o tym, że C/2012 S1 może nawet nie dotrwać do swojego peryhelium, ulegając destrukcji (czy raczej fragmentacji) na długo przed maksymalnym zbliżeniem do Gwiazdy. Pojawiały się już różne przypuszczenia, włączając podział jądra po pierwszym wybuchu. Fakt faktem, na takie zdarzenie mogła wskazywać choćby koma o dość nietypowym kształcie - w formie litery "U" lub "skrzydeł". Co więcej, warkocz wykazywał różne typy zachowań, niektóre na pewno wynikające z oddziaływań grawitacyjnych, wiatrów słonecznych. Pozostałe zaś często uchodziły za zachowania niewiadomego (czy raczej niepewnego) pochodzenia, dlatego często były kojarzone z możliwym dowodem na fragmentację jądra komety.

Zdjęcie komety ISON wykonane przez Hisayoshi Kato
Źródło: Flickr

Dzisiaj już praktycznie niemożliwe jest obserwowanie wizualne komety z Ziemi, pozostała jedynie ostatnia szansa dla astrofotografów. Niedawno astro-amatorzy poruszyli się zdjęciami komety ISON, na którym bardzo wyraźnie było widać dwa rozdzielone fragmenty jądra. Później fotografie te, pochodzące od jednego autora, straciły na ważności po tym jak owe fragmenty okazały się nie występować na zdjęciach innych autorów. Najprawdopodobniej widoczny na zdjęciach "fragment" jądra był winą użytego do fotografii sprzętu.