niedziela, 24 listopada 2013

Kometa ISON wciąż żyje i ma się dobrze - 4 dni do peryhelium



Aktualności  z życia komety C/2012 S1 (ISON)
Przewidywana jasność
2,6 - 3 mag
Współrzędne na niebie
R.A.:15h 00m 48s
Dec,:-20° 02' 14"
Wschód
6:20 
Gwiazdozbiór
Waga 
Odległość od Słońca
38 440 000 km
Odległość od Ziemi
131 850 000 km
Wiele osób zastanawiało się, czy "Kometa Stulecia" ma w ogóle jakiekolwiek szanse na przetrwanie coraz bardziej dającej się we znaki bliskości Słońca. Po pierwszym wybuchu coraz częściej można było usłyszeć o tym, że C/2012 S1 może nawet nie dotrwać do swojego peryhelium, ulegając destrukcji (czy raczej fragmentacji) na długo przed maksymalnym zbliżeniem do Gwiazdy. Pojawiały się już różne przypuszczenia, włączając podział jądra po pierwszym wybuchu. Fakt faktem, na takie zdarzenie mogła wskazywać choćby koma o dość nietypowym kształcie - w formie litery "U" lub "skrzydeł". Co więcej, warkocz wykazywał różne typy zachowań, niektóre na pewno wynikające z oddziaływań grawitacyjnych, wiatrów słonecznych. Pozostałe zaś często uchodziły za zachowania niewiadomego (czy raczej niepewnego) pochodzenia, dlatego często były kojarzone z możliwym dowodem na fragmentację jądra komety.

Zdjęcie komety ISON wykonane przez Hisayoshi Kato
Źródło: Flickr

Dzisiaj już praktycznie niemożliwe jest obserwowanie wizualne komety z Ziemi, pozostała jedynie ostatnia szansa dla astrofotografów. Niedawno astro-amatorzy poruszyli się zdjęciami komety ISON, na którym bardzo wyraźnie było widać dwa rozdzielone fragmenty jądra. Później fotografie te, pochodzące od jednego autora, straciły na ważności po tym jak owe fragmenty okazały się nie występować na zdjęciach innych autorów. Najprawdopodobniej widoczny na zdjęciach "fragment" jądra był winą użytego do fotografii sprzętu.



Teraz, kiedy kometa przeżyła już dwa mocne wybuchy w ciągu zaledwie tygodnia odstępu, coraz większa grupa osób ma nadzieję, że jej jądro jest na tyle wytrzymałe, by nie ulec całkowitemu zniszczeniu w trakcie peryhelium, co zakładało wiele prawdopodobnych scenariuszów. Nie mamy bowiem jak na razie żadnych niezbitych dowodów na rozpad jądra, tak samo jak nie możemy z całą pewnością potwierdzić tego, że kometa nadal jest w całości. Nawet jeśli fragmentacja jądra miała już miejsce, powstałe odłamki poruszają się ciągle z bardzo zbliżonymi prędkościami, przez co na zdjęciach mogą występować jako jedno jądro złożone z perspektywy, z jakiej je oglądamy (poszczególne odłamki wizualnie nakładałyby się) - trzeba również pamiętać, że każdy z nich odbijałby coraz silniejszy blask, uniemożliwiając rozpoznanie poszczególnych części.

Zdanie na dziś: "kometa jest zdrowa". Tak w skrócie można podsumować pracę przedstawioną przez Ignacio Ferrina. Ignacio Ferrin zajmował się badaniem komety ISON już na chwilę po jej odkryciu. Szybko zauważył, że nie zachowuje się ona tak jak inne obiekty pochodzące z Obłoku Oorta. Jego obawy zdawały się stopniowo potwierdzać, kiedy kometa przez około 4 miesiące utrzymywała jasność na podobnym poziomie, mimo, że według wstępnych prognoz powinna ciągle zwiększać swoją aktywność. Nie wykazuje także wielkiego podobieństwa do obiektów, które uległy w przeszłości dezintegracji, stąd każde kolejne wydarzenie może być dla nas niespodzianką i dalszy los komety jest bardzo trudny do przewidzenia.

Wiele osób tłumaczyło powstanie "skrzydeł" komy za objaw fragmentacji jądra. Tymczasem dane historyczne potwierdzające takie założenie wcale nie są na tyle oczywiste i liczne, by móc to stwierdzić. Pojawiały się bowiem także obiekty, u których obserwowano podobne zachowania, a nie ulegały one dezintegracji. Kometa ISON jest obiektem szczególnym - przybywa do nas pierwszy raz i najprawdopodobniej ostatni, nie znamy jej przeszłości, jeśli przeżyje peryhelium i wróci skąd przybyła, w pewnym momencie przestaniemy w ogóle ją widzieć, bo będzie już za słabo oświetlana przez Słońce. jej dalszy los pozostanie dla nas już najprawdopodobniej na zawsze zagadką. Jednak co mogło spowodować taką dużą wytrzymałość komety, która pobiła już przecież rekord zbliżenia do Słońca bez obserwowalnego rozczłonowania jej jądra? Ignacio za najbardziej prawdopodobne powody podaje: długi okres rotacji komety i o wiele większe rozmiary jądra niż przewidywano.

Rotacja komety w znaczącym stopniu wpływa na jej zdolność do przetrwania i zachowanie w miarę zbliżania się do Słońca. Jeśli jej okres rotacji waha się w przedziale 7-15 godzin, z dużym prawdopodobieństwem wyłącza to niebezpieczeństwa wynikające z działania siły odśrodkowej.
Z kolei szacowana przez NASA wielkość jądra komety wynosząca niecałe 4 km średnicy może okazać się wartością przyjętą błędnie. Wyliczenia Ignacio Ferriny wskazują, że jądro może mieć nawet od 4 do 6 km średnicy, co może świadczyć o znacznie większym działaniu grawitacji, która trzyma całe jądro w ryzach.

C/2012 S1 (ISON) wciąż jest wielką zagadką. Niby widziana tyle razy, niby brana za przedmiot szczegółowych badań astronomów z całego świata, jednak wciąż zaskakująca i nieprzewidywalna. Nie zdziwiłbym się kiedy po 28 listopada musiałbym napisać na blogu, że kometa właśnie przeszła z drugiej strony Słońca, nie zaobserwowano żadnych odłamków, a jądro przeżywszy jeszcze bardzo mocny wybuch komety w trakcie peryhelium, ciągle ma duże rozmiary. Wówczas na niebie pojawiłaby się bardzo jasna kometa ze spektakularnym warkoczem. Dotychczas pobiła już kilka rekordów. Jest prawdopodobnie najbardziej wytrzymałym obiektem tego typu, jaki mieliśmy okazję zaobserwować i zbadać, więc kto wie, czy nie pokusi się o uzyskanie tytułu "Komety stulecia", bijąc jasnością obecnego lidera - C/2006 P1 (McNaught). Może nawet stać się najjaśniejszą kometą obserwowaną przez ludzkość (przynajmniej zakładając jako "obserwowane" komety te obiekty, dla których oszacowano w przeszłości jasność).

Czas wkrótce pokaże - zostały już tylko niecałe 4 dni do peryhelium! W najbliższym czasie postaram się odpowiedzieć na pytanie, jak duże szanse na przetrwanie ma C/2012 S1 i co w największym stopniu wpływa na jej zachowanie w miarę zbliżania się do Słońca, aż w końcu w czasie peryhelium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz