sobota, 16 listopada 2013

Krajobraz po wybuchu komety - 12 dni do peryhelium C/2012 S1 (ISON)



Aktualności  z życia komety C/2012 S1 (ISON)
Przewidywana jasność
5,7-5,5 mag
Współrzędne na niebie
R.A.: 13h 13m 00s
Dec.: -9° 23' 09" 
Wschód
4:00
Gwiazdozbiór
Panna
Odległość od Słońca
83 650 000 km
Odległość od Ziemi
131 950 000 km

Miałem nadzieję przekazać dzisiaj Czytelnikom kolejne spektakularne informacje o rosnącej w sile komecie ISON, jednak po kilkudniowym dynamicznym wzroście jasności, ostatnie raporty obserwacyjne mówią już o jej spadku. Najwyraźniej "Komecie Stulecia" nie wystarczyło "paliwa", aby dalej, ku uciesze obserwatorów, fundować nam coraz lepszy spektakl.

Mimo, że spowodowany wybuchem progres jasności już się zakończył, C/2012 S1 (ISON) nie straciła ani trochę swojej urody.  Wczoraj osiągnęła jasność 4,8 mag - to jak na razie jej rekord. Miałem nadzieję, że w ten weekend jeszcze da z siebie wszystko, tworząc szansę dla Europejczyków na jej obserwacje gołym okiem, jednak wczorajszy dzień był ostatnim momentem tego rozbłysku. Oto fotografia Damiana Peacha wykonana wczoraj, kiedy ISON jeszcze jaśniał - zdaniem wielu najpiękniejsze ujęcie tej komety jak dotychczas:

Źródło: DamianPeach.com
Późniejsze obserwacje wskazywały już na zakończenie się rozbłysku i kometa powracała do jasności przewidywanej przez wykresy. Stąd, mimo, że w miarę zbliżania się do Słońca ciągle jaśnieje, przez parę godzin jej widoczna jasność zmalała do ok. 5,7 mag - teraz mówi się o nieco lepszych 5,5 mag. Zobaczymy jak bardzo pojaśnieje w trakcie najbliższej doby i dowiemy się wtedy, czy ten gwałtowny wybuch wpłynął na zachowanie komety i jej wzrost jasności. Poniżej jedno z najnowszych zdjęć C/2012 S1 zrobione przez Michaela Jägera, pokazuje, że nieco mniejsza jasność nie odbiła się bardzo na efektownym wyglądzie "Komety Dziękczynienia" (pozwolę sobie wprowadzić tę nazwę, bo peryhelium komety będzie miało miejsce właśnie w Święto Dziękczynienia):


Źródło: Michael Jäger na Twitterze
Zobaczymy, co C/2012 S1 przyniosą kolejne dni...
Wraz z kilkudniowym wybuchem i systematycznym, dynamicznym wzrostem jasności komety ISON, coraz więcej astro-amatorów zaangażowało się w śledzenie sytuacji najhuczniej zapowiadanej komety tego roku, mając nadzieję na fantastyczne widowisko na niebie. Być może to tylko moje złudzenie, ale tak nieprzewidywalny i gwałtowny proces, jakim był wybuch komety, skłonił coraz więcej osób do rozmyślania nad jej szansami na przetrwanie peryhelium. Co więcej, coraz szersza rzesza nie tylko moich znajomych, ale także zawodowych astronomów uważa, że ISON ma nikłe szanse na przetrwanie konfrontacji z siłami Słońca. Co więcej, mówi się nawet, że do fragmentacji mogło dojść już TU i TERAZ, co spowodowało nagły rozbłysk komety.
Mimo, że nie jaśnieje ona tak szybko jak jeszcze przed dwoma dniami, wciąż jest ponad 10 razy jaśniejsza niż przed wybuchem i ten stan rzeczy już raczej się utrzyma, ulegając oczywiście coraz większym zmianom, im bliżej Słońca znajdzie się kometa. Niewykluczone też, że w każdym momencie może nastąpić kolejny wybuch. W czasie ostatnich kilku dni C/2012 S1 wytworzyła za sobą bardzo duży warkocz - długi na około 8 mln km (czyli ponad 20 razy dłuższy niż odległość Księżyca od Ziemi). To może wskazywać na naturę całego zdarzenia, które obserwowaliśmy ostatnio. Najmocniejsza hipoteza mówi po prostu o uaktywnieniu się wcześniej niereagujących w tym stopniu złóż lodu, inna zaś, coraz bardziej popularna, twierdzi, że już w tej chwili doszło do rozpadu jądra komety, przez co znacznie więcej ukrytych w jej wnętrzu lodów mogło wystawić się na bezpośredni kontakt z promieniami słonecznymi. Być może wiąże się też z tym ilość warkoczy wytworzonych przez kometę wczoraj - można naliczyć ich aż 7, choć naturalnie są też inne zjawiska, które mogą spowodować taką liczebność. Jednak na 100% któraś z tych teorii potwierdzi się dopiero w ciągu kilku dni, jak twierdzi Karl Battams - znany jako jeden z czołowych astronomów zajmujących się kometami muskającymi Słońce, nadzorujący nad projektem Sungrazing Comets - potwierdzenie uzyskamy dopiero 21 listopada, kiedy C/2012 S1 pojawi się w polu widzenia sondy STEREO. Na razie nie możemy nić z pełnym przekonaniem powiedzieć, ponieważ w przypadku fragmentacji, tak naprawdę doszłoby tylko do powstania kilku odłamków poruszających się tą samą orbitą, co całość przed wybuchem, a ciągła sublimacja, roztaczająca gazy wokół jądra (jąder) uniemożliwia dojrzenie powierzchni obiektu w całości lub po rozpadzie.

Zdjęcie komety C/2012 S1 (ISON) wykonane ostatniej nocy przez Waldemara Skorupę, opublikowane m.in. na SpaceWeather.com


19 listopada "Kometa Stulecia" będzie przelatywała bardzo blisko sondy Messenger badającej Merkurego, jednak raczej nie możemy się spodziewać, że dzięki temu satelicie uzyskamy odpowiedź na pytanie o fragmentacji komety.
W najbliższym czasie na moim blogu pojawi się nieco więcej artykułów na temat tego, co może doprowadzić do rozpadu komety w momencie zbliżania się do Słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz