niedziela, 19 października 2014

IX Zlot Forum Astronomicznego w Zatomiu - relacja

25 września rozpoczął się IX Zlot Forum Astronomicznego - jedno z najciekawszych wydarzeń w kalendarzu każdego miłośnika astronomii, odbywające się cyklicznie wiosną i jesienią w miejscowości Zatom, leżącej blisko Drawna w zachodnio-pomorskim. W pobliżu znajdują się liczne jeziora, rzeki Drawa i Korytnica, a całość otaczają rozległe lasy, wchodzące w skład Drawieńskiego Parku Narodowego. Mimo, że Zatom położony jest w tak malowniczej okolicy, nic nie wskazuje na to, że populacja mieściny, którą na codzień zamieszkuje zaledwie 140 osób, na kilka dni wzrośnie niemal dwukrotnie. Tak się jednak dzieje przynajmniej dwa razy do roku, a wszystko za sprawą... pasjonatów, którzy przyjeżdżają z różnych stron Polski tylko po to, by powgapiać się w zatomskie gwieździste niebo, słynące ze znikomego zanieczyszczenia sztucznym światłem. Słowem - jest to idealne miejsce dla obserwacji astronomicznych i wiedzą o tym użytkownicy Forum Astronomicznego, którzy już po raz dziewiąty gościli w Drawieńskim Parku Narodowym z masą sprzętu i z ogromnym zapałem. 

 

Jak widać na mapie, niektórzy przyjechali z bardzo daleka. Do tej grupy niewątpliwie należała nasza małopolska ekipa w składzie: lukost (Łukasz), krater (Jerzy) i ja. W dniu rozpoczęcia zlotu, o 5 rano byłem już na kieleckim dworcu. Busem dotarłem do Krakowa, skąd w dalszą drogę udałem się ze wspomnianymi Kolegami. 7-godzinna wyprawa upłynęła przy akompaniamencie Lady Panku i Dżemu, których kawałki nieprzerwalnie rozbrzmiewały w samochodowym radiu. 
Po dotarciu na miejsce, szybko udaliśmy się na obiad do restauracji "Potrawy znad Drawy", mającej bardzo dobrą renomę wśród zlotowiczów. Po smacznym posiłku, pozostało jedynie przywitać się ze wszystkimi, rozpakować bagaże i czekać na zmierzch. 
Pierwszy zlotowy wieczór wynagrodził nam trudny podróży. Mieliśmy blisko godzinę czystego nieba na obserwacje. Wraz z lukostem, kraterem i Alice rozstawiliśmy się na polanie za Pyrlandią i "czesaliśmy" lornetkami 28x110, 12x70 i 10x50. Dzięki tym chwilom, przypomniałem sobie, jak wielką frajdę daje duża lornetka. Jednak kiedy pogoda zaczynała się psuć, w trójkę wybraliśmy się do pani Krysi na kolację. Kiedy wróciliśmy, okazało się, że nastąpiło totalne załamanie pogody i nawet padał deszcz. Na szczęście Panasmaras zlitował się nad cierpieniem mojej lornetki i schował ją przed deszczem do swojego pokoju (wielkie dzięki ! :-) ). 
Pierwsza noc pokazała, jakie potrafi być zatomskie niebo, ale pozostawiła również spory niedosyt, który mieliśmy nadzieję zaspokoić następnego dnia...