Jak
już pewnie większość z Was wie, statek kosmiczny Progress M-27M z
zaopatrzeniem na Międzynarodową Stację Kosmiczną miał problemy z
osiągnięciem odpowiedniej orbity i w rezultacie jest pewne, że nie
dotrze do celu swojej podróży. Co więcej, w ciągu najbliższych
dni spadnie na ziemię i oprócz ciekawego zjawiska na niebie, jakim
będzie płonąca w atmosferze maszyna, możemy przygotowywać się
również na "progresoidy", ponieważ jest niemal pewne, że
Progress nie spali się całkowicie w ziemskiej atmosferze i jego
części dotrą do powierzchni. Pozostają tylko dwa pytania: Gdzie?
i Kiedy? Na nie wciąż nie ma odpowiedzi i prawdopodobnie nie będzie
aż do długo wyczekiwanego momentu deorbitacji.
Rosyjski
statek został wystrzelony przed tygodniem na pokładzie rakiety
Sojuz 2.1A z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Progress miał
przycumować do ISS po ok. 6 godzinach od startu. W tym czasie miał
on okrążyć Ziemię 4-krotnie.
Jednak już na chwilę po wejściu misji zaopatrzeniowej w przestrzeń
kosmiczną , stało się jasne, że statek ma problemy i należy
rozważyć zmianę planów całej operacji. Początkowo o taki stan
rzeczy obwiniano anteny systemu nawigacyjnego, który umożliwia
automatyczne cumowanie Progessa do ISS. Próby łączności ze
statkiem kończyły się fiaskiem i ciągle nie było pewności, jaka
przyczyna stoi za niepowodzeniem tej misji.
Rosjanie
odebrali jednak informacje od swojego statku transportowego i ku
zaskoczeniu wszystkich, okazało się, że Progressowi zostało
niewiele paliwa - zaledwie kilkadziesiąt kg, a to zdecydowanie za
mało, by dotrzeć na stację kosmiczną. Nie było pewności, czy za
taki odczyt odpowiedzialny jest jakiś kolejny wadliwy element w
konstrukcji statku, czy faktycznie pozostała mu tak niewielka ilość
paliwa. W przypadku tej drugiej możliwości, należało się
zastanowić, dlaczego do takiego stanu doszło. Winnym mógł być
zarówno wyciek, jak również próby utrzymania kontroli nad
statkiem i skierowanie go na odpowiednią trajektorię do cumowania z
ISS. Z ostatnich informacji wynika jednak, że zawiodła rakieta
Sojuz, a konkretnie jej trzeci stopień. Wygląda na to, że ostatni
stopień rakiety dawał ciąg dłużej niż było to planowane, co
wydaje się potwierdzać orbita statku - nieco wyższa od zakładanej.
Ostatni człon Sojuza mógł uszkodzić przewody paliwowe Progressa,
które zadziałały jak silniki manewrowe i miały większy wpływ na
trajektorię statku od jego własnych silników. Taką hipotezę
potwierdza obserwowany ruch obrotowy Progressa.
Dokończenie
misji zaopatrzeniowej na Międzynarodową Stację Kosmiczną uznano
za niemożliwe, dlatego rosyjska kontrola lotu skupiła się na
możliwie jak największym zminimalizowaniu potencjalnych strat na
ziemi, jakie może spowodować deorbitacja statku Progress.
Funkcjonowanie ISS nie zostanie zakłócone przez brak nowego
transportu - astronauci mają zapasy pożywienia do lipca, natomiast
największą stratę ponieśli Rosjanie - statek miał
przetransportować na stację flagę, którą kosmonauci chcieli
symbolicznie upamiętnić zwycięstwo nad Niemcami w czasie II wojny
światowej.
Za
kolejne zaopatrzenie na ISS odpowiedzialny będzie SpaceX. Pojawiają
się co prawda głosy, że amerykańska kapsuła Dragon operowana
przez firmę Elona Muska nie jest przystosowana chociażby do
transportu wody, którą miał zapewnić Progress, ale wygląda na
to, że pracujący na stacji Amerykanie, Rosjanie i Włoszka nie
ucierpią na niepowodzeniu ubiegłotygodniowej misji. Powstaje jednak
kolejny problem - wciąż nie wiadomo co z misjami załogowymi na
ISS, które są obsługiwane przez te same podzespoły i rakietę
Sojuz, które zawiodły przy misji Progressa.
Wszystko
wskazuje na to, że statek zaopatrzeniowy Progress lada dzień
spłonie w ziemskiej atmosferze. Na chwilę obecną przewiduje się
ten moment na 8 maja ok. godz. 21. To niezbyt korzystna data dla
Polski, ponieważ nie będzie on wtedy widoczny z terytorium naszego
kraju. Jak jednak pokazała chociażby satelita GOCE w listopadzie
2013 r. (o której pisałem TUTAJ),
deorbitacje statków kosmicznych są nieprzewidywalne i można się
jej spodziewać w każdej chwili. Progress przelatuje nad naszymi
głowami średnio 2 razy na dobę i istnieje prawdopodobieństwo jego
spadku w południowej Polsce. Są spore szanse na to, że nie spali
się on całkowicie w atmosferze i jego szczątki dotrą do
powierzchni Ziemi.
Uzbrójmy
się więc w cierpliwość, a najnowsze informacje na temat
deorbitacji Progressa możecie znaleźć m.in.:
- na blogu zapracowanego, ale trzymającego rękę na pulsie Marka
- na Facebooku - Z głową w gwiazdach
Aktualne
informacje na temat przelotów statku znajdziecie m.in,:
- na stronie satflare.com, gdzie pokazana jest wizualizacja jego trajektorii w czasie rzeczywistym
- oraz na HeavensAbove, gdzie można wygenerować sobie czasy przelotu statku nad naszym miejscem zamieszkania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz