wtorek, 5 maja 2015

Spadek statku Progress M-27M

Jak już pewnie większość z Was wie, statek kosmiczny Progress M-27M z zaopatrzeniem na Międzynarodową Stację Kosmiczną miał problemy z osiągnięciem odpowiedniej orbity i w rezultacie jest pewne, że nie dotrze do celu swojej podróży. Co więcej, w ciągu najbliższych dni spadnie na ziemię i oprócz ciekawego zjawiska na niebie, jakim będzie płonąca w atmosferze maszyna, możemy przygotowywać się również na "progresoidy", ponieważ jest niemal pewne, że Progress nie spali się całkowicie w ziemskiej atmosferze i jego części dotrą do powierzchni. Pozostają tylko dwa pytania: Gdzie? i Kiedy? Na nie wciąż nie ma odpowiedzi i prawdopodobnie nie będzie aż do długo wyczekiwanego momentu deorbitacji.
Startujący Sojuz ze statkiem Progress / Źródło: Roskosmos

Rosyjski statek został wystrzelony przed tygodniem na pokładzie rakiety Sojuz 2.1A z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Progress miał przycumować do ISS po ok. 6 godzinach od startu. W tym czasie miał on okrążyć Ziemię 4-krotnie. Jednak już na chwilę po wejściu misji zaopatrzeniowej w przestrzeń kosmiczną , stało się jasne, że statek ma problemy i należy rozważyć zmianę planów całej operacji. Początkowo o taki stan rzeczy obwiniano anteny systemu nawigacyjnego, który umożliwia automatyczne cumowanie Progessa do ISS. Próby łączności ze statkiem kończyły się fiaskiem i ciągle nie było pewności, jaka przyczyna stoi za niepowodzeniem tej misji.


Rosjanie odebrali jednak informacje od swojego statku transportowego i ku zaskoczeniu wszystkich, okazało się, że Progressowi zostało niewiele paliwa - zaledwie kilkadziesiąt kg, a to zdecydowanie za mało, by dotrzeć na stację kosmiczną. Nie było pewności, czy za taki odczyt odpowiedzialny jest jakiś kolejny wadliwy element w konstrukcji statku, czy faktycznie pozostała mu tak niewielka ilość paliwa. W przypadku tej drugiej możliwości, należało się zastanowić, dlaczego do takiego stanu doszło. Winnym mógł być zarówno wyciek, jak również próby utrzymania kontroli nad statkiem i skierowanie go na odpowiednią trajektorię do cumowania z ISS. Z ostatnich informacji wynika jednak, że zawiodła rakieta Sojuz, a konkretnie jej trzeci stopień. Wygląda na to, że ostatni stopień rakiety dawał ciąg dłużej niż było to planowane, co wydaje się potwierdzać orbita statku - nieco wyższa od zakładanej. Ostatni człon Sojuza mógł uszkodzić przewody paliwowe Progressa, które zadziałały jak silniki manewrowe i miały większy wpływ na trajektorię statku od jego własnych silników. Taką hipotezę potwierdza obserwowany ruch obrotowy Progressa.

Dokończenie misji zaopatrzeniowej na Międzynarodową Stację Kosmiczną uznano za niemożliwe, dlatego rosyjska kontrola lotu skupiła się na możliwie jak największym zminimalizowaniu potencjalnych strat na ziemi, jakie może spowodować deorbitacja statku Progress. Funkcjonowanie ISS nie zostanie zakłócone przez brak nowego transportu - astronauci mają zapasy pożywienia do lipca, natomiast największą stratę ponieśli Rosjanie - statek miał przetransportować na stację flagę, którą kosmonauci chcieli symbolicznie upamiętnić zwycięstwo nad Niemcami w czasie II wojny światowej. 
Za kolejne zaopatrzenie na ISS odpowiedzialny będzie SpaceX. Pojawiają się co prawda głosy, że amerykańska kapsuła Dragon operowana przez firmę Elona Muska nie jest przystosowana chociażby do transportu wody, którą miał zapewnić Progress, ale wygląda na to, że pracujący na stacji Amerykanie, Rosjanie i Włoszka nie ucierpią na niepowodzeniu ubiegłotygodniowej misji. Powstaje jednak kolejny problem - wciąż nie wiadomo co z misjami załogowymi na ISS, które są obsługiwane przez te same podzespoły i rakietę Sojuz, które zawiodły przy misji Progressa.

Wszystko wskazuje na to, że statek zaopatrzeniowy Progress lada dzień spłonie w ziemskiej atmosferze. Na chwilę obecną przewiduje się ten moment na 8 maja ok. godz. 21. To niezbyt korzystna data dla Polski, ponieważ nie będzie on wtedy widoczny z terytorium naszego kraju. Jak jednak pokazała chociażby satelita GOCE w listopadzie 2013 r. (o której pisałem TUTAJ), deorbitacje statków kosmicznych są nieprzewidywalne i można się jej spodziewać w każdej chwili. Progress przelatuje nad naszymi głowami średnio 2 razy na dobę i istnieje prawdopodobieństwo jego spadku w południowej Polsce. Są spore szanse na to, że nie spali się on całkowicie w atmosferze i jego szczątki dotrą do powierzchni Ziemi.

Uzbrójmy się więc w cierpliwość, a najnowsze informacje na temat deorbitacji Progressa możecie znaleźć m.in.:
Aktualne informacje na temat przelotów statku znajdziecie m.in,:
  • na stronie satflare.com, gdzie pokazana jest wizualizacja jego trajektorii w czasie rzeczywistym
  • oraz na HeavensAbove, gdzie można wygenerować sobie czasy przelotu statku nad naszym miejscem zamieszkania 

     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz