czwartek, 25 lipca 2013

Astronom po 60-ce, czyli Wujek Rod o upadku Meade i obecnym stanie astro-amatorstwa


Mother, mother ocean, I have heard you call,
 Wanted to sail upon your waters
 since I was three feet tall.
 You've seen it all, you've seen it all.
 I have been drunk now for over two weeks,
 I passed out and I rallied and I sprung a few leaks,
 But I've got to stop wishin',
 Got to go fishin', I'm down to rock bottom again.
 Just a few friends, just a few friends.
—Jimmy Buffet

Podczas gdy nasz zawód nie zmienia się z roku na rok, jednak rozwija się dużo szybciej niż to miało miejsce kiedy byłem młody, gdy astronomia amatorska zmieniała się tak szybko jak Jaeger pisze dla Sky and Telescope. Obecnie można powiedzieć, że dużo się wydarzyło w naszym astro-światku przez ostatnie parę lat. Teraz mam nadzieję, że chcesz poznać stan wujkowego umysłu i odczuć, które podzieliłem na trzy części: ludzie, sprzęt i pościg.

Mój nastrój jest rzeczywiście bardzo dobry tym wielkim dniu. Przyznam się Wam wszystkim, że byłem lekko przerażony przekroczeniem 60-tki, ale wspaniała uroczystość urodzinowa wprawiła Waszego Wujaszka w lepszy nastrój. Zapewne trudno będzie przebić ten ostatni rok, ale może ten będzie taki…

Spędziłem swoje urodziny w zasadzie tak jak w zeszłym roku - pracując nad moim programem kosmicznym, konstruując jeden z moich modeli kosmicznych. Na ostatnie urodziny był to duży moduł dowodzenia Apollo, w tym roku platforma startowa dla mojego najnowszego Saturna V. Dostałem mnóstwo prezentów, miałem też nadzieję, aby otrzymać f / 7 Celestron Reducer do Edge 800, jednak ślimaczący Celestron znowu go opóźnił. Teraz zapowiadają go na 26 lipca. Zobaczymy.

Wujek udał się z Panią D. na  celebrowanie swojego jubileuszu do restauracji meksykańskiej, co wprawiło mnie raczej w nastrój umiarkowanie filozoficzny, o czym zaraz się przekonasz czytając dalej.



Ludzie

Coś, co pewnie słyszysz często od starych znajomych: "Astronomia amatorska ma już wyrok. Nikt poniżej 50-tki w tym nie siedzi. Starania o włączanie w to dzieci są już teraz warte świeczki”

Zacząłem myśleć o tym na nowo podczas lektury bardzo długiego wątku na CloudyNights dotyczącego MEADE, który, jak wiadomo, jest na najlepszej drodze do upadku i szuka nabywcy.                 O losach Meade Instruments trochę później, ale to, co najbardziej zainteresowało mnie w tej dyskusji, to to jak pozornie dobrze wykształceni ludzie łatwo uwierzyli w artykuł Los Angeles Times na temat kłopotów Meade’a.

Wspomniany artykuł został napisany przez kogoś, kto być może wie coś o świecie finansów, ale nie ma zielonego pojęcia o astronomii amatorskiej. Cóż przeszkadzało pisarzowi w dowiedzeniu się czegoś o naszym świecie zanim zaczął pisać na ten temat?  Jaki genialny wniosek wysnuł autor? Meade jest w tarapatach, bo astro-amatorstwo umiera: "Ludzie nie prowadzą imprez obserwacyjnych, nie trzymają już u siebie na podwórku sprzętów obserwacyjnych, bo mają świadomość, że przestało to już być trendy, jak twierdzą analitycy." Kim byli ci analitycy? Według podejrzeń starszego już człowieka, byli to ludzie bliscy dyrektorstwu Blue, chcący odwrócić krytykę wciskając nam, że to nie ich wina, a Meade działało jak dobrze naoliwiona maszyna.

Tak, ludzie wciąż praktykują nocne obserwacje.  Tak, ludzie nadal kochają swoje teleskopy, nie zwracając uwagi na to, czy są modne. Nie, astronomia amatorska nie umiera. To nie powinna być wiadomość odpowiednia dla niektórych z Was, przynajmniej nie dla tych, którzy są z nami od niedawna. Jestem pewien, że nawet jeśli Wujek Rod robi w tej dziedzinie od 1965, to astro amatorstwo nie jest u kresu swoich dni. Wszystkie te pełne kolorów ogłoszenia w Sky and Telescope, hordy ludzi na wielkich star-parties. Młody Wujek nie przypuszczał, że jest tylu astro-amatorów na świecie, ile co roku gromadzi się na Prude Ranch.  Astronomia amatorska nie umiera, to wyraźnie widać. Dlaczego niektórzy z naszych braci i sióstr twierdzą, że tak jest?

Ten temat był już wiele razy poruszany. Najczęściej każdy wychodził z wnioskiem, że „obecnej młodzieży nic nie daje trąbienie o astronomii, a jedyne, co można z nimi robić, to grać na telefonie” albo  "To nie jest tylko astronomia, dzieci dziś nienawidzą wszystkie nauki "," W moich czasach każdy nastolatek chciał teleskop i zestaw młodego chemika, teraz wyłącznie Xboxy ", "Astronomia amatorska jest skończona".

Cholera. Ja wiem przecież, że to nieprawda. Zacznijmy od twierdzenia, że ​​moje pokolenie było niby tak bardzo zaawansowane naukowo w porównaniu do obecnego.” W 1960 był doskonały czas, aby zainteresować się nauką albo matematyką. NASA mierzyła wysoko i Księżyc nie wydawał się być granicą.”  Nie oszukuj się. Na każdą latorośl marzącą o 4-calowym Unitronie albo wielkim zestawie młodego chemika przypadały tysiące pożądające mini-gierki i rowery.

Więc  co sprawia, że ​​teraz inteligentni astro-amatorzy myślą o dzisiejszych młodziakach jako o bandzie bezwartościowców?  Starsze pokolenie zawsze naturalnie uważa, że młodsi nie są wiele warci, a przez nich całe społeczeństwo, czy astronomia amatorska pójdą na dno. Ale tak zawsze było. Pamiętam, co słyszałem od starszych w latach 70-tych: "Ich nowomodne zwyczaje zrujnowały astronomię". Dorośli mówią to o młodszych pokoleniach już co najmniej od czasów Sokratesa.

Inny powód? Niektóre z wątków rozpaczy na temat młodego pokolenia pochodzą od ludzi, którzy mają duże emocjonalne przywiązanie do Meade i wolą myśleć, że to młodym Meade zawdzięcza swoją obecną sytuację, a nie sobie samemu. Sorry, ale Meade nie jest teraz w tarapatach dlatego, że Bud i Cathy przestali prosić już o teleskop na gwiazdkę, tylko dlatego, że obecnie nikt za bardzo nie chce Medowskich teleskopów.

Podobnie jak przewidywany i ogłaszany przez Marka Twaina koniec astronomii amatorskiej, który jak widać się nie sprawdził, bo wciąż jesteśmy tutaj. Od kiedy wykładam astronomię na uniwersytecie dla szerokiej grupy studentów, wierzę, że jestem odpowiednio wykwalifikowany żeby zabierać głos na temat miejsca naszej pasji w ich życiu i to, co u nich widzę, jest naprawdę pokrzepiające. Dzisiejsi młodzi ludzie są tak samo mądrzy i dobrzy jak było i nasze pokolenie. I ich wciąż ciągnie do astronomii amatorskiej. Cały czas dziwię się, jak wiele uczniowie zadają pytań o poradę w wyborze pierwszego teleskopu. I byłem jeszcze bardziej zaskoczony kiedy nasi studenci z kierunków nie-matematycznych i nie-ścisłych zakładali własne koła astronomiczne.

Sprzęt

W pewnym sensie, jesteśmy teraz w dużo lepszej sytuacji jeśli chodzi o sprzęt. Przykład? W 1970 koszty 8-calowego Orange Tube były porównywalne do 500 000 $. To prawda, w cenie prostego nie-coated SCT na montażu bez Go-To 40 lat temu, można teraz kupić C11 na wyrafinowanym montażu i ze sporym zapleczem okularowym, a nawet na parę butelek Rebel Yell wystarczy.

„Więc teleskopy są teraz znacznie bardziej dostępne niż były w latach 60’ i 70’. Co jest w tym złego, Wujku? " Powód spadku ich cen już niektórych nawet denerwuje. Jest nim, oczywiście, to, że z wyjątkiem kilku topowych marek, takich jak Astro-Physics, na które  większości z nas nie stać, produkcja teleskopów została przeniesiona do Chin. Tak, chińskie teleskopy są tanie. Tak, oni stają się zaskakująco dobrzy. Gdzie jest haczyk? Niektórzy z nas zastanawiają się kto porzuci je, aby w każdej cenie kupić sprzęt produkowany w USA zanim usunięte zostaną kolejne miejsca pracy.

Nie podoba mi się patrzenie na to jak kolejna amerykańska firma upada, ale zarówno Ty, jak i ja, nie możemy nic zrobić w tej sprawie. Jeśli chcę telewizor, muszę kupić chiński (lub koreański), a jeśli chcę teleskop, który pasuje do moich potrzeb, muszę kupić chiński. Już do przewidzenia wydaje się być sytuacja, w której chińscy robotnicy żądający większych płac spowodują wzrost cen ich produktów. Sądzę, że wtedy będziemy kupować wietnamskie albo indyjskie teleskopy.

To, jak przypuszczam, prowadzi nas do naszej najświeższej ofiary - Meade. Nie jest całkiem jasne jak skończy się ta historia dla Old Blue, bo ostatecznie trzej chińscy kupujący są zainteresowani, na pewno jego dni jako niezależnej amerykańskiej firmy są policzone. Jak to się stało, że największy producent teleskopów w latach 90-tych teraz upada? Widzę tutaj tylko 3 powody.

Powód pierwszy: Meade zarobił mnóstwo pieniędzy jako małe-średnie przedsiębiorstwo w latach 90-tych. Wtedy poczuli zapach krwi. Chcieli być ogromni i to nie tylko w teleskopach i astronomii. Stali się popularni, a wkrótce po tym okazało się, że wyruszyli na bój ze swoim głównym konkurentem, Celestronem, zapominając przy tym spodni. Niestety dla Blue, pozywanie Celestrona wydawało się zrobić więcej szkody niż pożytku. Przypuszczam, że prawnicy brali zbyt dużo gotówki od Meade na nie zbyt wiele dobrych rezultatów. Tak, jakoś przekonali sędziego do swojego patentu wyrównywania montażu na Gwiazdę Polarną, ale to niewiele im pomogło. Celestron wkrótce wprowadził swój system nienaruszający patentu Meade. I tak zaczęli tracić sympatię niektórych fanów - Meade nie wydaje się już czymś specjalnym. To, co kiedyś było innowacyjne, dziś przypomina już tylko słabszego gracza na rynku.

Powód drugi: Meade zbyt późno zdało sobie sprawę z tego, że produkowanie SCT w Kalifornii nie jest już w żaden sposób opłacalne. Ich spóźnione przenosiny do Meksyku i związane z tym ruchem problemy produkcyjne wykrzewiły w nich już reszty dobrej woli. Mam na myśli to, że nawet ich najbardziej bezproblemowy teleskop ze wszystkich - LX90, produkcyjne zepsuł się w ostatnim czasie i to spowodowało wściekłość i budowanie nieufności klientów wobec Blue.

Powód trzeci: W 2006 r. Meade wybrał strasznie złą drogę: głośne reklamowanie innowacyjnych produktów z chińskich taśm, które nie dość, że zostały przekazane z opóźnieniem, to nie działały zbyt dobrze. RCX 400 "Advanced Ritchey - Chretien" był pierwszym z tej niefortunnej serii. Jego innowacji było wiele, ale były i jego problemy. Przynajmniej niektóre z nich pracowały w terenie, w przeciwieństwie do zeszłorocznego LX800, który nie działa w ogóle.

Dziwi mnie to, że Meade wydał znaczną część gotówki na rozwój LX800/850, które były zbyt drogie, aby przywołać swoich zwykłych klientów. W tej samej cenie astro-amatorzy woleli kupić przynajmniej Losmandy jeśli nie AstroPhysic lubTakahashi, a nie „coś” z tabliczką „Meade”. Prawdziwy wstyd? Meade miał jeden dobry pomysł – LX80, który jeśli zostałby solidnie zrobiony, miałby duże szanse na rynku, ale zaprzepaścili to przez pośpiech.  Jeśli Meade poświęciłoby każdą uncję swoich środków polepszając LX80 tak żeby nie tylko spełniało, ale i przekraczało oczekiwania klientów, historia może byłaby teraz inna. Ale tego nie zrobili. W ubiegłym roku testowałem jednego z wierzchowców, którego właścicielem na krótko był mój kumpel Jack Huerkamp: żałosne, po prostu żałosne wykonanie.
Pościg

Co Ty właściwie robisz ze swoim teleskopem jeśli jesteś posiadaczem jakiegoś skromnego Sky-Watchera albo malutkiego Tele Vue?  Jeżeli czytasz sporo na Astromart i Cloudy Nights, możesz łatwo stwierdzić przy całym tym hałasie z kamerkami CCD i montażami z prowadzeniem, że my wszyscy zajmujemy się tylko długoczasowymi fotografiami głębokiego nieba i że większość z nas prowadzi wyłącznie zautomatyzowane 6-godzinne sesje astrofotografii galaktyk z PGC.

Wcale tak nie jest. Większość z nas robi to, co zawsze robiliśmy, patrząc w okulary przez teleskopy średniej wielkości (6 – 12 cali) na piękne i jasne obiekty DS, Księżyc i planety. Co się zmieniło od czasu młodości Wujka? "Jasne, proste i ładne" wyciągał bez przerwy. Moi nastoletni koledzy z Backyard Astronomy Society za obiekt dla PROFESJONALISTÓW uważali Mgławicę Veil, która wówczas była daleko poza zasięgiem naszych mizernych teleskopów. Dzisiaj wiele DSO z katalogu NGC nawet dla nowicjuszy nie jest wielkim wyzwaniem.  

Widzę dwa powody takiej sytuacji. Po pierwsze lepsze wyposażenie: dużo lepsze okulary i filtry. Po drugie jeszcze ważniejsza jest dobrze dostępna wiedza.  Wcześniej nie wiedzieliśmy nawet na co patrzeć i w jaki sposób. Oprócz comiesięcznego działu Scotty’ego w Sky & Telescope, nie było nikogo, kto wyjaśniłby wszelkie „jak” i „co”. Teraz jest mnóstwo informacji, nie tylko we wspaniałych książkach takich jak np. The Night Sky Observers Guide, ale również na stronach internetowych – np.  Adventures in Deep Space. I wszystkie programy. I wiele for dyskusyjnych. Polepszenie dostępności wiedzy wpłynęło na rozkwit astronomii amatorskiej bardziej niż cokolwiek innego, również bardziej niż konstruowane co rusz większe i większe teleskopy podwyższające granicę możliwych do zaobserwowania obiektów deep sky.

Wspomniałem już, że większość z nas nie fotografuje, ale sądzę, że to może się zmienić jeśli astrofotografia z biegiem czasu nabierze nieco bardziej przystępnej formy. Coraz więcej amatorów odwraca się od kamer DSO z uwagi na postępujące zanieczyszczenie światłem. Choć z light pollution w moim małym mieście nie jest dużo gorzej niż w 1970 roku, jest to teraz znacznie bardziej powszechne zjawisko. Dlatego trzeba wyjeżdżać jeszcze dalej, aby zyskać więcej ciemnego nieba nad głową. Kamery z kolei pozwalają na obserwacje obiektów Messiera i NGC w szczegółach nawet na Twoim własnym podwórku, czego na tym poziomie nie zapewnia żadne C8 z okularami, nawet w bardzo dobrych warunkach.

Jeśli chcesz wiedzieć więcej na temat wideo-astronomii, zerknij na mój artykuł w Sky & Teleskope z lutego 2013. Można powiedzieć, że wideo-astronomia jest lepsza na wyławianie subtelnych obiektów z dwóch powodów: pozwala zobaczyć głębokie niebo szczegółowo i w kolorze nawet z niewielkim teleskopem i nie wymaga przy tym ciągłej inwestycji w sprzęt. Na wideo obiekt widzisz dobrze, bez żadnego przetwarzania, niemalże w czasie rzeczywistym. Prowadzenie w montażu też nie jest zwykle konieczne.

Jedyną rzeczą, która hamuje wideo-astronomię są ceny. Można mieć albo tani, ale ograniczony sprzęt, jak Orion StarShoot Deep Space Video Camera lub drogi i w pełni zadawalający jak Mallincam Xtreme lub Stellacam III.  Orion albo twoja własna zmodyfikowana kamera mogą dać Ci nieco smaku, ale to być może za mało żeby przekonać Cię do wideo-astronomii. Tak naprawdę pozostaje tylko zainwestować 1000 $ w Mallincam lub Stellacam.

Nie mogę jeszcze nic dokładnie stwierdzić, ale czuję, że ta sytuacja niebawem zmieni się diametralnie. Właśnie powstaje nowa kamera, bardziej zaawansowana od Oriona, ale nie dużo bardziej kosztowna, a przy tym całkowicie przyjazna nowicjuszom, co daje szanse na nawet bardzo głębokie obserwacje w cenie topowego okularu.

Wujek Rod

Co przychodzi mi na myśl teraz, trochę przed moim jubileuszem 50-lecia w astronomii? "Co za długa i dziwna podróż to była." Na świecie działają pewne nieprzyjemne czary sprawiające, że większość ludzi popełnia jakieś błędy i podejmuje złe decyzje podczas dorastania, ale w gruncie rzeczy to wszystko odwróciło się ode mnie, tworząc dla mnie teraźniejszość, o której nawet nie marzyłem. Gdybyś powiedział młodemu Rod’owi, że pewnego dnia będzie on redaktorem swojego ulubionego magazynu, obserwującym niebo przez własne skomputeryzowane SCT i prowadził wykłady na każdej astro-imprezie, on w życiu by Ci nie uwierzył.

Wprawdzie kiedy wstaję rano miewam różne bóle i trochę stękam, muszę zwracać uwagę na to, co jem i ćwiczyć, ale poza tym robię dokładnie to, co chciałbym robić.

Teraz, kiedy jestem już na emeryturze, mam więcej czasu dla moich miłośników astronomii, obserwacji, pisania w najlepszym magazynie Sky&Teleskope i dla miłości mojego życia – Miss Dorthy. Tak, 60-tka może wydawać się dziwna dla pokolenia, które nie ufa nikomu po 30-stce, ale to jest w porządku, Muchachos. Myślę, że kolejne 10 lat upłynie bardzo dobrze i już wyczekuję na Was, kolejnych astro-amatorów nowego pokolenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz