Zwyczajny dzień. Cały czas wisi nade mną myśl o jutrzejszych
zaliczeniach z geografii. Trzeba się uczyć, a ja wciąż siedzę na astro-forach. Przeglądam
Astropolis. Kątem oka dostrzegam wpis administratora Adama Jesiona „Mam złą
wiadomość. Nie ma dzisiaj najmniejszych szans na... chmury :P”. Pytam sam siebie:
co?! pierwsza pogodna noc w Polsce po powrocie z Florydy? Ponad miesiąc bez
obserwacji. Wciąż nie wierząc, spoglądam do góry przez balkon. Ani jednej
chmury, a zachód Słońca tuż tuż – jest szansa, że ten stan się utrzyma.
Przygotowuję więc lornetę na jej first light i wychodzę zaspokoić swoją
ciekawość względem nowo zakupionego sprzętu. Pierwsze spojrzenie na Księżyc
około 20:30. Bardzo młody sierp, a jednak czuć, że jest częścią kuli. Aż trudno
utrzymać 4 kg lornety w kierunku Księżyca, więc trzeba było znaleźć jakieś
podparcie. Płot był najlepszy. Dalej wpatrywałem się w srebrny glob nawet z
większą ciekawością niż podczas pierwszego światła mojego Maksutova w grudniu ubiegłego
roku, chcąc jakby wyczytać z poczciwej, znajomej sylwetki coś więcej. W końcu odrywam się od tego widoku. Teraz
moją uwagę przykuwają okoliczne krajobrazy – znakomicie ukazane spadziste dachy
budynków w moim SkyMasterze 25x100 robią wrażenie. Nagle słyszę jakiś szum,
buczenie. Odkładam lornetę od oczu, odwracam się. Samolot! Leci nisko – to awionetka!
Prędko celuję w tę maszynę. Idealnie widoczny, biało-czarny kadłub, białe
skrzydła z napisem modelu. Niestety nie dostrzegłem nic więcej, bo niedługo
później samolot zaszedł za budynek sąsiadów, kierując się pewnie na oddalone o ok.
10 km lotnisko. Wróciłem do Księżyca. Ten widok mógłby trwać w nieskończoność, lecz
kolejny odgłos wybił mnie z tego zajęcia. Tym razem była to lotnia. Gdyby
leciała 100 metrów bliżej, pewnie udałoby mi się dostrzec nawet twarz pilota,
lecz szybko zniknęła za drzewami. Powróciłem więc do domu, aby zaplanować
dzisiejszy wieczór ze Stellarium. 22:44 – przelot satelity Envisat, 22:54 –
przelot ISS?! Pierwsza pogodna noc do wykorzystania i od razu pojawiają się
dwie wspaniałe okazje do pierwszych prób z lornetą od Celestrona. Nigdy
wcześniej nie obserwowałem ani przelotu żadnego satelity (oprócz przypadkowej
flary iridium), ani Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Postanowiłem więc
poczekać na oba te zjawiska.
30 minut przed spodziewanym przelotem Envisata, wychodzę na
balkon przyjrzeć się jeszcze Księżycowi nisko nad horyzontem. Tym razem w kadr
wleciał mi jakiś odrzutowiec, więc postanowiłem jeszcze prześledzić jego lot.
Potem złapałem jeszcze parę samolotów. 22:20: wychodzę na podwórko, w tle Tina
Turner „Simply the Best”, szybko znajduję najbardziej odpowiednią miejscówkę do
obserwacji obu statków i czekam. Tylko ja, laptop i Celestron SkyMaster 25x100.
Ostatni raz rzucam okiem na Księżyc, już sekundy dzielą go od całkowitego zniknięcia,
lecz jego widok nadal zachwyca. W ramach treningu, wycelowałem jeszcze w parę
samolotów – u większości widać było skrzydła, a także lekko zaznaczoną smugę
kondensacyjną. Zbliżała się odpowiednia godzina, dla pewności sprawdzam jeszcze
w Stellarium, czy obrałem dobry kierunek. Ustawiam się na Spikę i czekam na
pojawienie się Envisata. Kompletnie nie wiem czego się spodziewać. Nawet nie mam
czasu żeby zastanowić się jak właściwie będzie wyglądał satelita, gdyż jakiś
obiekt właśnie przecina mi pole widzenia tuż nad Spiką. Rozpoczynam więc
wędrówkę za nim. Słabe, nieco pomarańczowe światło mknie przez kolejne
gwiazdozbiory; mija Pannę, podąża dalej ku północnemu-zachodowi. Niewidoczny
gołym okiem satelita został właśnie przesłonięty przez drzewo, więc na tym moje
jego obserwacje się zakończyły. Lada
chwila powinna pojawić się ISS. Wychodzę więc na łąkę z nadzieją, że tam będzie
bardziej odsłonięty horyzont. Właśnie mija 22:54, a na niebie nie widać nic
nowego. Wracam szybko do komputera żeby jeszcze raz sprawdzić pozycje. Nie
myliłem się, kieruję więc lornetę jeszcze raz w okolice zachodu. Nadal nic.
Wciąż nie wiem, co mnie czeka, już trochę zrezygnowany odkładam lornetę znad
oczu. Momentalnie dostrzegam wielkie i jasne źródło białego światła poruszające
się z dużą prędkością w okolice zenitu. To musi być Międzynarodowa Stacja
Kosmiczna! Pierwsze wrażenie? Jakie to jest wielkie! Całkiem inne doświadczenie
niż Envisat, którego nie dało się nawet dostrzec gołym okiem, tymczasem przypuszczam,
że ISS przewyższa swym blaskiem nawet Wenus. „International Space Station from Kielce, Poland” – pomyślałem głośno.
Lorneta pozwala mi dostrzec nieco wydłużony kształt tego obiektu. Następnie bliski przelot koło Wegi i
kierowanie się w stronę Altaira. Na nim moja przygoda ze stacją się kończy –
znów przeszkadzają drzewa. Cóż mi pozostaje? (Chciałoby się zacytować samego
siebie: „teraz nie czujemy już presji i pozostaje nam się tylko cieszyć). Wracam
więc do domu ochłonąć po wspaniałym przeżyciu i sprawdzam, co jeszcze można by
było popatrzeć. Wpół do pierwszej kolejny przelot ISS – obiecałem sobie, że nie
mogę tego przegapić. Jednak lekcje wciąż czekają, toteż na szybko staram się
spełnić chociaż minimalnie wszystkie przygotowania do szkoły.
Na chwilę przed 0:30 wychodzę na balkon, spełniam swój
planetarny głód, upajając się widokiem uszatego Saturna z lornety i łapę
jeszcze ostatnie samoloty. W końcu patrzę już tylko na zachód, czekam na coś
równie wielkiego jak 2 godziny wcześniej. Po chwili dostrzegam średnio jasny
obiekt poruszający się według przypuszczanej trajektorii ISS. Szybko celuję w
niego moim SkyMasterem i śledzę od początku aż do końca. Oczywiście była to
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, lecz
już o wiele mniej okazała niż poprzednio. Niemniej jednak robiła na mnie
ogromne wrażenie.
Pierwsze światło dla mojej lornety jak najbardziej udane.
Sam nie mogę uwierzyć w to ile potrafi
mój nowy sprzęt. Pierwsza obserwacja od miesiąca, a ja nawet nie rozłożyłem teleskopu
– to najlepiej oddaje jak spisywał się Celestron SkyMaster 25x100.
Fajna obserwacja :)
OdpowiedzUsuńNa czym zmierzał wieszać lornetę w przyszłości? I jeszcze jedna mała rada - Stellarium nie jest najlepsze do planowania obserwacji satelitów. Sam korzystam z Heavens-Above, informacje o przelotach są tam bardzo dokładne.
Pozdrawiam!
Planuję dokupić sobie jakiś tańszy statyw fotograficzny albo montaż AZ-4 od Sky-Watchera, który również służyłby mi pod MAKa w czasie spontanicznych szybkich obserwacji. Na razie dopiero się rozglądam ;-)
UsuńDziękuję za radę, słyszałem już o Heavens-Above, ale wtedy przydatnym okazało się być Stellarium, bo na początku wcale nie planowałem zapolować na ISS i Envisata.
Pozdrawiam
Masz u mnie dożywotni respekt, kolego :D
OdpowiedzUsuń