sobota, 31 stycznia 2015

Kilka wspomnień z ESO Astronomy Camp 2014

Przed miesiącem wróciłem z obozu ESO Astronomy Camp, odbywającego się w zimowej scenerii włoskich Alp. Podczas tygodnia spędzonego w obserwatorium w Aosta Valley, mieliśmy okazję poznać miłośników astronomii z różnych stron świata. Grupa Polaków była jednak jedną z najliczniejszych na obozie – oprócz mnie nasz kraj reprezentowało jeszcze 5 osób: Klaudia, Zosia, Tomek, Michał i Jakub. 

Nasza podróż rozpoczęła się z lotniska Chopina w Warszawie. Później przelecieliśmy do domu Lufthansy - do Frankfurtu.

Dopiero z Niemiec mieliśmy bezpośredni samolot do Mediolanu ...

Na miejscu mieliśmy takie widoki z okna ;-)



Tematem przewodnim obozowych warsztatów były dystansy we Wszechświecie: sposoby ich mierzenia i różne zastosowania tej wiedzy.

Uczestnicy ESO AC pochodzili z różnych stron świata
Większość wykładów mówiła o wykonywaniu pomiarów za pomocą paralaksy, która idealnie sprawdza się w określaniu odległości do okolicznych gwiazd, jednak im odleglejsze obiekty stają się naszymi przedmiotami zainteresowania, tym mniej dokładne stają się wyniki otrzymywane przy użyciu tej metody. Dlatego dystanse do bardziej odległych zakątków naszej Galaktyki, jak również do innych galaktyk mierzymy wykorzystując cefeidy lub wybuchające supernowe. Jeśli jednak i te metody nam nie wystarczają, astronomowie odwołują się do prawa Hubble'a i mierząc przesunięcie spektralne ku czerwieni różnych obiektów, określają odległości obiektów znajdujących się bardzo daleko.

Oprócz wykładów, Włosi przygotowali dla nas jeszcze wiele innych atrakcji.

Wycieczka po śniegu z rakietkami na nogach.
Wokół nas takie krajobrazy ...


Wędrówka szlakiem u stóp Matterhornu ... w chmurach


Mniejsze góry jeszcze broniły się przed obłoczkami


Uczestnicy ESO Astronomy Camp mieli możliwość wykazać się sportowo lub po prostu odpocząć podczas tzw. activities. Niemal każdego dnia mogliśmy skorzystać z obecności w tak pięknym miejscu, jakim są włoskie Alpy. Kiedy tylko spadł śnieg w Dolinie Aosty, udaliśmy się na narty. Wiele osób nie umiało jeździć na nartach, więc wycieczka była dla nich wspaniałą okazją do nauki tej dyscypliny sportu. Oprócz tego zwiedzaliśmy okolicę w specjalnych rakietkach na nogach i korzystaliśmy ze specjałów włoskiej kuchni. Sporo czasu spędziliśmy także w planetarium, gdzie przedstawiano nam mechanizmy działające na niebie.

Podczas górskiej wędrówki zrobiliśmy sobie przerwę na ułożenie napisu "ESO" z uczestników obozu
Tak wygląda śnieg, na którym leżeli ;-D
Bez wątpienia jedną z największych atrakcji obozu astronomicznego była wycieczka do pięknej miejscowości Cervino, położonej u stóp Matterhornu.

Cervino - miasteczko u stóp Matterhornu

Główny deptak w Cervino, na budynku po prawej widok, jaki straciliśmy przez chmury



Matterhorn z bliska ...

... i bar na zboczu

Zamarznięta rzeka okalająca miasto


A tak wygląda Hotel Europa, w którym zatrzymam się następnym razem

Widok miasta od strony Matterhornu

Tabliczki informacyjne wpisujące się w styl Cervino

Pomnik Mike Bongiorno - jednego z najbardziej znanych włoskich prezenterów telewizyjnych

W jednym ze sklepów można było zaopatrzyć się w zegary z kukułką różnych rodzajów

A tak wygląda Cervino nocą

Zwykle Matterhorn jest oświetlany, co nadaje jeszcze większego charakteru nocnemu miastu, jednak tego dnia zrezygnowano z oświetlenia przez chmury

Zamarznięta rzeka po drugiej stronie miasta

Księżyc wzbogacający krajobraz Cervino


W Cervino krajobraz znany tylko ze zdjęć i z widokówek, ukazał się naszym oczom. Niestety, przez chmury nie było możliwości dostrzeżenia szczytu znanej góry, jednak niepowtarzalny klimat panujący w tym miejscu zachwycał i wynagradzał nieprzychylność pogody.

Telewizja przygotowywała się do kręcenia programu noworocznego


Podczas obozu przywitaliśmy także nowy rok. W Sylwestra o godzinie 22 odbyliśmy ostatnie obserwacje w starym 2014 roku. Nasza uwaga skupiała się głównie wokół komety C/2014 Q2 (Lovejoy), jednak i tym razem pogoda nie pozwoliła na spędzenie dłuższego czasu pod rozgwieżdżonym niebem – dolinę Aosty szczelnie okryła warstwa chmur.


Pusta sala wykładowa, wszyscy pakują się już w drogę powrotną.

Aerofłot na lotnisku w Mediolanie - rosyjski jednak do czegoś się przydaje ;-)



Obóz ESO był także okazją do poznania wielu ciekawych ludzi – profesorów z różnych centrów naukowych Europy, a także rozrzuconych po całym świecie innych miłośników astronomii, którzy otrzymali bilety na przeżycie tej wspaniałej przygody.

i... wzorowo zapakowany bagaż pewnej osoby. Legitymacja PTMA to podstawa!

Już na płycie warszawskiego lotniska. Jeszcze tylko sesja zdjęciowa w kabinie pilotów Embraera 175
Z pewnością każdy z nas wrócił do domu pełen pozytywnej energii i ciepłych wspomnień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz